
Niedawno napisałem trochę o pierwszych wrażeniach z użytkowania Lumii 1020 i pokazałem przykładowe zdjęcia, wykonane w trakcie warsztatów przygotowanych przez Nokię. Teraz mam już własny egzemplarz testowy tego telefonu, więc nadszedł czas na bliższą analizę, garść szczegółów i tekst o tym, dlaczego Nokia Lumia 1020 to pod wieloma względami krok wstecz, w porównaniu z Nokią 808 PureView, i dlaczego w praktyce... nie ma to znaczenia.
Dzisiaj kilka słów o oprogramowaniu Lumii 1020, bo ono wywołuje u mnie najbardziej ambiwalentne uczucia. Stworzenie sensownego interfejsu w aparacie (szczególnie w takim jak ten z Lumii 1020) nie jest łatwe. Z jednej strony musi on być na tyle prosty i czytelny, a automatyka na tyle sprawna, żeby mniej zaawansowany użytkownik mógł wszystko obsługiwać jednym guzikiem, bez wiedzy o tym, co to jest ekspozycja, balans bieli itp. Z drugiej strony, Nokia chce trafić także do osób bardziej zaprawionych w bojach, które chcą wziąć sprawy we własne ręce, bo są świadomi ograniczeń wszelkiej automatyzacji i tego, że żadne oprogramowanie nie zastąpi świadomego fotografa. Jak to pogodzić ze sobą? Nokia w Lumii 1020 całkowicie zrezygnowała z dostępnego w każdym telefonie z Windows Phone standardowego oprogramowania i zastąpiła je aplikacją Nokia Pro Cam. I faktycznie większość zaawansowanych ustawień jest sprytnie schowana i nie trzeba z nich korzystać, ale wystarczy jeden ruch palca, aby na ekranie pojawiły się kawałki okręgów z suwakami do ręcznej regulacji parametrów aparatu.
Działa to nieźle i szczególnie cieszy mnie bardzo łatwy dostęp do korekty ekspozycji, która zawsze jest pod kciukiem (innych suwaków nie da się obsłużyć bez skorzystania z pomocy drugiej ręki). Jak już jesteśmy przy naświetleniu kadru, to warto wspomnieć o tym, że oczywiście zaiplementowano tutaj ręczny (dosłownie i w przenośni) wybór punktu pomiaru światła, co bardzo ułatwia życie.
Czyli na początku wszystko wygląda nieźle i kolorowo, ale...
Niby tak zaawansowanie, a jednak ubogo
Gdy się wejdzie do ustawień aplikacji, to okazuje się, że można tam jedynie zmienić proporcje kadru (16:9 i 4:3), wybrać, czy chce się zapisywać w pamięci również zdjęcie w pełnej rozdzielczości, włączyć siatkę pomagającą w kadrowaniu i skorzystać z trybu detekcji twarzy. Z bardziej zaawansowanych funkcji jest bracketing i opóźnienie migawki, ale bez możliwości ustawienia czasu po jakim ma zostać wykonane zdjęcie od momentu wciśnięcia guzika (domyślnie to jedynie 3 sekundy).
Gdy porówna się to z tym, co dało się zrobić Nokią 808 PureView... Już pal licho brak filtra szarego, ISO 50, trybu timelapse, czy histogramu na żywo. Ale gdzie suwaki od ustawiania ostrości, nasycenia i kontrastu? Domyślna kolorystyka zdjęć generowanych przez Lumię 1020 nie musi się każdemu spodobać, bo bardzo podkolorowuje rzeczywistość i nie da się tego łatwo zmienić i na przykład odzyskać zakresu tonalnego marnowanego przez przesadzony kontrast. Albo gdzie takie proste rzeczy, jak tryb czarno-biały, czy sepia? Albo tryb seryjny? Albo tryb HDR? Część z tych funkcji zapewne da się dodać za pomocą prostej aktualizacji Nokia Pro Cam, która może zostać przeprowadzona w każdy momencie. Jednak nie wszystko wróci, bo Nokia Lumia 1020, w przeciwieństwie do Nokii 808, nie ma dodatkowego procesora obrazu, co nie tylko ma wpływ na funkcjonalność, ale też na szybkość działania:
Powyższy filmik pokazuje najlepszy możliwy przypadek dla Lumii 1020, czyli wykonanie jednego zdjęcia zajmuje temu sprzętowi 4-5 sekund. A jeśli zrobi się ciemniej, zostanie podbite ISO, w kadrze zaczyna się coś ruszać i fotografuje się coś gorzej odcinającego się od tła, niż przykładowa figurka, to autofokus mocno spowalnia, czasem nawet zaczyna się mylić i telefon potrzebuje jeszcze więcej czasu na „przemielenie” fotki. Nokia 808 PureView też nie była demonem szybkości, ale i tak radziła sobie z tym sprawniej.
Wszystko to są konsekwencje tego, że Nokia chciała jakoś upchnąć matrycę zbliżoną do tej z 808 w cieńszej obudowie i w sprzęcie z nowszym systemem operacyjnym. Kompromisy. Jednak, jak już wspominałem na samym początku, w praktyce nie ma to większego znaczenia. Tak naprawdę najbardziej brakuje tu dodatkowych suwaczków od kontrastu i saturacji, oraz trybów fotograficznych: czarno-białego i sepii. Wierzymy, że jeśli powtórzymy to kilka razy, to Nokia wypuści odpowiednią aktualizację aplikacji. A reszta rzeczy to detale, które będą zauważone jedynie przez maniaków. Większość użytkowników doceni sprawność Windows Phone 8 i dużo zgrabniejszą obudowę. Jeśli jednak ktoś oczekiwał Nokii 808 PureView w poprawionym wydaniu... to może się lekko zawieść.
P.S. Jeśli macie jakieś propozycje/prośby/zalażalenia dotyczące Lumii 1020 i tego co powinienem w niej sprawdzić/o czym napisać, to zapraszam do komentowania.
Szybciej, bo ma 5x mniej do przetworzenia...
Szkoda... wielkie nadzieje miałem co do tego telefonu :/