
W sobotę odwiedziłem jeden z lokali gastronomicznych pewnej "sieciówki", w Centrum Handlowym Jantar w Słupsku. Zamówienie było na dwa zestawy (kanapka, frytki i napój). Wszystko byłoby zupełnie w porządku, gdyby nie ten ostatni element zestawu. Produkt w ogóle nie spełniał swoich z góry narzuconych cech. Problem nie w tym, że był obrzydliwy, ale to, że obok mnie dziesiątki innych konsumentów bez niczego to pochłaniały.
Moje doświadczenia z dużymi sieciówkami są różne. McDonald's Słupsk zapewne ma na mnie od dawna list gończy, wywieszony gdzieś na "kuchni", ale do tej pory pozostałe nie budziły żadnych zastrzeżeń. Było tak do ostatniej soboty, bo wizyta w KFC ulokowanym w Centrum Handlowym Jantar nie skończyła się dokładnie tak, jak ją zaplanowano. Dwa zestawy: Zinger, duże frytki i napój z nieograniczoną dolewką. No i się... nalało.
Dla swojego chłopaka nalałem do kubka Pepsi, a do swojego Pepsi Light. Przy stoliku jednak straciłem pewność, która jest która i węchem próbowałem ustalić, w której jest cukier (to akurat potrafię, z każdym napojem, m.in. herbatą, kawą, itd.), ale, ale, w tym przypadku miałem problem. Spróbowałem pierwszego napoju i stwierdziłem, że nie smakuje ani jak Pepsi, ani jak Pepsi Light. Napój okazał się w ogóle nie mieć nasycenia dwutlenkiem węgla (tzw. bąbelków). Drugi napój był tak samo pozbawiony bąbelków. Zabrałem oba kubeczki, wylałem i pierwszy napełniłem ponownie. Ku mojemu zdziwieniu tym razem nalana do kubeczka Pepsi (zwykła) była nie dość że mętna, to jeszcze na powierzchni miała coś na pograniczu piany i korzucha. Ponownie wylałem zawartość kubeczka i tym razem nalałem Sprite'a. Efekt taki sam. Podszedłem do lady przy kasach i zgłosiłem jednej z ekspedientek, pokazując kubek z napojem, że coś jest nie tak. Dziewczyna poprosiła abym poczekał chwilkę, że już ktoś się tym zajmie. Minęła minuta, minęły dwie, aż wreszcie ta sama ekspedientka zauważyła, że wciąż czekam z kubeczkami w rękach i wtedy krzyknęła na kuchnię "czy ktoś sprawdził napoje?".
Nie bardzo wiem, co i kto sprawdzał, bo nikogo przy automacie nie zauważyłem, ale po chwili ekspedientka poprosiła abym teraz nalał, bo wszystko powinno być w porządku. Nalałem znowu zwykłą Pepsi, ale... jeszcze bardziej mętną i dziwnie spienioną na powierzchni niż wcześniej. Ponownie zwróciłem się do obsługi, że to nie jest Pepsi, nie wygląda jak Pepsi i z pewnością nie będzie smakować jak Pepsi. Po chwili pojawił się sam menedżer lokalu, który ze szczerym przejęciem sprawą coś tam sprawdził i poprosił mnie abym ponownie nalał napój. Efekt znowu ten sam - mętne, niegazowane coś zamiast Pepsi.Menedżer odparł, że naprawdę nie ma pojęcia dlaczego tak się dzieje. Zaproponował mi zamiast tego litrową butelkę Pepsi i świeże kubeczki. Ofertę przyjąłem, gdyż tak w ogóle to byłem głodny, a moja kanapka i frytki cały czas stygły (łącznie może z 10 minut). Ogólnie i ostatecznie z załatwienia sprawy byłem zadowolony, choć odpuściłem sobie to, że chciałem przecież Pepsi i Pepsi Light.
Nie to jednak było moim zmartwieniem. Absolutnie szokujące dla mnie było to, że przez cały ten czas przy mnie dziesiątki innych konsumentów nalewało sobie te same mętne breje. Tylko parę (może dwie, trzy) osoby wróciły, wylały napoje i nalały jeszcze raz. Z tych jednak nikt już więcej nie wrócił, dostając to samo lub coś jeszcze bardziej mętnego i niegazowanego. Tuż obok naszego stolika siedziała całkiem młoda rodzina z może 7-letnią córeczką, która akurat miała zestaw z Pepsi. Wszystko to mnie absolutnie zaszokowało. Zaszokowało to, że oprócz mnie nikt, ABSOLUTNIE NIKT nie zgłosił problemu, oczekując tego za co ZAPŁACIŁ(A)! Nikt! Parę osób nalewało napoje ponownie, z czego jedna widząc, że wylewam pierwszą partię nawet stwierdziła "sama woda", ale to tyle - nalali raz jeszcze i... konsumowali "samą wodę", choć to określenie oczywiście tylko uznaję za skrót myślowy. Przecież zaraz po nalaniu napoju nakłada się przykrywkę, wsuwa słomkę i... pije, nie widząc, co jest w środku. No ale czując chyba przecież, że niegazowana Pepsi jest coś nie "ten-teges"?
Podobne sytuację widuję niestety dość często. Dość często widzę, jak w słupskim sklepie e.Leclerc ludzie biorą marchewki, wybierając pojedyncze, "znośnie" wyglądające sztuki, ze skrzynek wypełnionych marchewkami tak popleślniałymi, że aż czarnymi. Naiwnie wierzą, że jak ładnie wygląda to znaczy, że dobra? Naprawdę? W sklepie Real parę razy widziałem wywieszony nad działem z serami banner "Ser Jawor ... cena". Problem? Jawor to nie ser, a wyrób seropodobny! przy mnie raz kobieta do mężczyzny walnęła "weź ser, sera nie ma". Facet rozejrzał się, dostrzegł banner, podszedł do chłodziarki i wziął... Jawora.
Szukacie źródła problemu? Szukajcie tutaj. Tak, w sobie! Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ten "prawdziwy Polak", taki dumny, taki najlepszy, taki ważny, nie potrafi domagać się własnych praw, bo w sytuacjach przedstawionych powyżej, a to tylko dosłownie parę na szybko z pamięci wyciągniętych przykładów, zachowuje się jak tchórz, albo udaje, że nie widzi, albo jest bezdennie głupi i daje się wykorzystywać? Może to po prostu polska mentalność, źródło kompleksu niższości i potrzeby wojowania tylko tam, gdzie wróg jest wyimaginowany i łatwy do zaatakowania? Przeraża mnie to, że "przeciętny Polak" uwierzy w brednie księdza Oko, który w poruszanych tematach nie ma żadnego wykształcenia, uznając je za wielce naukowe, a jednocześnie żre przesiąknięte pleśnią marchewki, pochłania parówki z MOM-u, a jak dostaje Pepsi w mętnej formie niegazowanej, to problemu nie widzi.
P.S. Do KFC w CH Jantar, w Słupsku, pretensji nie mam. Stwierdzony przeze mnie problem menedżer lokalu rozwiązał w pełni profesjonalnie, starając się zadowolić konsumenta. Dodaję, żeby nie było w komentarzach hejtu na KFC, bo za to moim zdaniem im się nie należy.
P.S.2. W słupskim lokalu McDonald's, zgodnie z deklaracją, nie bywam. Moje zaufanie do tego miejsca spadło do zera i nic go już nie zwiększy. Tak, wiem, że "strasznie się przejęli", ale jako konsument mam swoje zasady. Martwi mnie tylko to, że w Polsce przeciętny konsument godzi się z tym, co dostaje nawet, jeśli nie spełnia to podstawowych norm jakościowych - zwłaszcza jeśli chodzi o żywność. Jeszcze bardziej martwi mnie niewiedza polskiego konsumenta, który rzuca się na "promocję" kiełbasy śląskiej w cenie 5,99 złotych za kilogram nie patrząc nawet na to, że zawiera ona 27% mięsa oddzielonego mechanicznie z kurczaka. 1. Śląska z kurczaka? 2. MOM? 3. 27%?!. Tego nie da się wytłumaczyć biedą, a jedynie głupotą.
nie wiedziałem :O
Chyba jestem genetycznym homofobem bo żołądek mi ściska od razu.
Słyszałem co nieco jakie mięso idzie na kotlety do maca.
Nie polecam.
Rozumiem że zawiadomiłeś odpowiednie służby sanitarne ?
Czy może wolałeś napisać historyjkę i wpleść słowo 'ksiądz'.
Chyba każdy inteligentny człowiek wie że jak chce zjeść coś spełniające standardy to musi sobie to sam przygotować, nie rozumiem w ogóle poco te żale na takie masówki sieciówki ! Następnym razem zagłosuj portfelem.
Tu chodzi o towar zgodny z umową - płacisz za normalną kolę, a dostajesz coś co w ogóle jej nie przypomina. W rzeczonym sklepie zapewne jakaś maszyna się zepsuła, nikt tego nie sprawdził (bo i po co, to sie dzieje raz na parę lat pewnie), ale kierownictwo sklepu podeszło do sprawy raczej odpowiednio. Tutaj chodzi o to, że ludzie to mieli w pompie, że dostali jakiś szajs. Czyli towar niezgodny z umową. Zresztą łatwo to zauważyć też w innych sferach handlu - na Allegro już mi się co najmniej kilka razy zdarzało skłądać reklamację. Czasami ktoś zachowywał sie profesjonalnie, a czasami niestety nie - tylko ja wtedy nie boję się dać komentarz neutralny lub negatywny, a ludzie w większości to akceptują.
Natomiast nie zgadzam się z autorem odnośnie śmieciowego jedzenia w normalnych sklepach - jeśli ktoś ma podany skłąd towaru, to jego sprawa co kupuje. Natomiast co innego jak skłądu nei ma, a próbują nam wmówić np., że coś jest kiełbasą śląską z drobiu albo co gorsza salami z drobiu (przecież to nawet nie ssak!). Tak jest w większości tzw. 'rzeźników', gdzie towar leży luzem.
Może warzywka - ładne, pryskane jakimś wyrobem monsanto, który zapewne jest 'bardzo zdrowy'.
Może zdrowe mleko UHT - jakże dużo ma ono wartości odżywczych i jakie kultury bakterii (wspaniałe zsiadłe idzie z tego zrobić).
Ser z oleju roślinnego (seropodobny) - przecież wygląda tak samo jest żółty.
Może chlebek z ziarna modyfikowanego genetycznie pieczony z polepszaczami bez zakwasu - pychota i zdrowie w czystej postaci.
Później zdziwienie, że tyle nowotworów i to w coraz młodszym wieku.
Nie obrażaj ludzi którzy np. mają 4 osobową rodzinę i 1500 zł/mies - to dla nich taka śląska jak znalazł - bo co innego mają jeść - na coś lepszego (droższego) ich nie stać.
Co do Reala zgłosiłeś ten problem obsłudze sklepu bądź napisałeś gdzieś indziej?
Może w czymś są, a może nie są, ale czy ktoś pisał, że są lepsi? Chodziło o prosty przykład na bezmyślność, co nie jest reprezentowane przez konkretną osobę - bo dziś to będzie ten, jutro inny wariat.
Może w czymś są, a może nie są, ale czy ktoś pisał, że są lepsi? Chodziło o prosty przykład na bezmyślność, co nie jest reprezentowane przez konkretną osobę - bo dziś to będzie ten, jutro inny wariat.
To czemu wybrano jako przykład ks. Oko a nie panią Środę, akurat pogląd Oko na tzw. gender studies jest zdecydowanie rozsądniejszy niż prof. Środy
Może warzywka - ładne, pryskane jakimś wyrobem monsanto, który zapewne jest 'bardzo zdrowy'.
Może zdrowe mleko UHT - jakże dużo ma ono wartości odżywczych i jakie kultury bakterii (wspaniałe zsiadłe idzie z tego zrobić).
Ser z oleju roślinnego (seropodobny) - przecież wygląda tak samo jest żółty.
Może chlebek z ziarna modyfikowanego genetycznie pieczony z polepszaczami bez zakwasu - pychota i zdrowie w czystej postaci.
Później zdziwienie, że tyle nowotworów i to w coraz młodszym wieku.
Nie obrażaj ludzi którzy np. mają 4 osobową rodzinę i 1500 zł/mies - to dla nich taka śląska jak znalazł - bo co innego mają jeść - na coś lepszego (droższego) ich nie stać.
Po pierwsze: miałem w domu przez parę lat bardzo podobną sytuację i jakoś sobie radziliśmy, ale wymienionych świństw nie jadaliśmy (w dużych ilościach). Nawet sobie pewnie nie wyobrażasz jakie kombinacje trzeba czasami robić, aby się zmieścić w tej kwocie i żyć względnie normalnie.
Po drugie znacznie zdrowiej zjeść pół (lub mniej) bardziej normalnej kiełbasy i się zapchać czymś innym niż zjeść coś co nie ma mięsa (bo MOM nie zawiera mięsa tylko tkankę łączną).
Po trzecie kto Ci każe pić UHT skoro zwykłe mleko kosztuje tyle samo?
Z chlebem rzeczywiście jest spory problem, ale z drugiej strony nie trzeba do dużo jeść, wystarczy się bardziej zapychać warzywami i owocami. Swoją drogą - zgadzam się, że jest problem z tym, że owoce są pryskane, ale teraz nie znajdziesz niepryskanych - chyba, że masz w rodzinie jakichś masochistów, którzy są gotowi na okrągło dbać i pilnować ogródka i jeszcze stracić 80% plonów na rzecz szkodników i chorób. Swoją drogą pytanie co gorsze - zjeść chore warzywo/owoc, czy pryskane czymś co powinno się samo rozłożyć na nieszkodliwe substancje w ciągu góra kilku dni?
To czemu wybrano jako przykład ks. Oko a nie panią Środę, akurat pogląd Oko na tzw. gender studies jest zdecydowanie rozsądniejszy niż prof. Środy
Temu, że nie trzeba wyliczać każdego tumana, mniejszego i większego, gdy się wymieni jednego jako przykład. Oko, nawet gdyby nie powiedział jednego słowa o gender, lub o swoich poglądach, nadal by się nadawał, więc dlaczego akurat ktoś miałby wspominać o Środzie? To tak głupie pytanie, że aż wypadałoby zapytać, dlaczego nie Soplic?
Jakbym ci powiedział, że pieprzysz bzdury, to też zaczniesz pleść, że Środa więcej? Co to wnosi do dyskusji?
W sensie synowi, mam nadzieję
Jak to idzie z beczki to może rozcienczją te napoje.
Pepsi i innych tego typu nie sprawdzałem, ale faktycznie mogą być 'ciekawe'...
Panie, wodę się pije a nie coś co służy jako WD-40
Heh z tym pryskaniem to smieszna sprawa - ciekawe jest, ze wiele osob woli kupic owoce czy warzywa od babci na dzialce, ktora stoi przy drodze, a produkty i tak sa czesto raczone srodkami w nieodpowiedni sposob zamiast od profesjonalisty. Co do modifikowania zywnosci itd - mimo wszystko przecietna dlugosc zycia jest sporo wyzsza w krajach z ta modifikowana zywnoscia niz tych bez. I zdecydowanie da sie w dzisiejszych czasach bardzo zdrowo odzywiac. Tyle ze nam sie nie chce - lepiej kupic przetworzona zywnosc i zabijac sie tluszczami trans. A jeszcze gorsze sa produkty light 0% tluszczu w ktorych jest kilkanascie albo kilkadziesiat procent prostych cukrow...
Heh z tym pryskaniem to smieszna sprawa - ciekawe jest, ze wiele osob woli kupic owoce czy warzywa od babci na dzialce, ktora stoi przy drodze, a produkty i tak sa czesto raczone srodkami w nieodpowiedni sposob zamiast od profesjonalisty.
Zerwiesz jabłko od babci wytrzesz o spodnie, zjesz i nic Ci nie jest. Zjesz nieumyte 'od specjalisty' i masz ból brzucha.
W USA przeprowadzono badania na zawartość środków ochrony roślin w owocach i warzywach to na pierwszym miejscu nie były te o największej wchłanialności typu sałata tylko te najczęściej opryskiwane z jabłkami na czele.
'Specjaliści' przy niesprzyjających pogodach dzień w dzień opryskują uprawy przeciw grzybom, pleśniom. A w Polsce i tak mamy średnio 3x mniejsze zużycie chemii niż w zachodniej Europie.
Zerwiesz jabłko od babci wytrzesz o spodnie, zjesz i nic Ci nie jest. Zjesz nieumyte 'od specjalisty' i masz ból brzucha.
No, na przykład takie nieumyte i wytarte o spodnie warzywa, jak ostatnio w Niemczech zatruły setki ludzi. Napisałeś coś, co nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości. Jak będziesz jadł brudne owoce, to będzie bez znaczenia, skąd pochodzą - prędzej czy później trafisz na coś groźniejszego.
Ludzie są bardzo wytrzymali, można zjeść mnóstwo szkodliwych rzeczy, czy to od babci, fast foodów, czy 'specjalisty' i nic się w większości przypadków nie dzieje. Gdyby było czuć ból brzucha po zjedzeniu pierwszego lepszego jabłka z pryskanego sadu, to nikt by tego nie kupował.
Szkodliwe efekty są, ale bardzo rzadko widoczne gołym okiem na szybko, liczy się tylko dłuższa perspektywa. Jak cię boli brzuch od razu po zjedzeniu umytego jabłka, to prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z opryskami i tym jabłkiem.
Zerwiesz jabłko od babci wytrzesz o spodnie, zjesz i nic Ci nie jest. Zjesz nieumyte 'od specjalisty' i masz ból brzucha.
haha jasne - i dowiedli tego słynni amerykańscy naukowcy
To czemu wybrano jako przykład ks. Oko a nie panią Środę, akurat pogląd Oko na tzw. gender studies jest zdecydowanie rozsądniejszy niż prof. Środy
Temu, że nie trzeba wyliczać każdego tumana, mniejszego i większego, gdy się wymieni jednego jako przykład. Oko, nawet gdyby nie powiedział jednego słowa o gender, lub o swoich poglądach, nadal by się nadawał, więc dlaczego akurat ktoś miałby wspominać o Środzie? To tak głupie pytanie, że aż wypadałoby zapytać, dlaczego nie Soplic?
Jakbym ci powiedział, że pieprzysz bzdury, to też zaczniesz pleść, że Środa więcej? Co to wnosi do dyskusji?
Kolejna ideologia daleka od nauki.
W praktyce: Norweski komik bada gender.
https://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg
Wypominasz ks Oko 'brednie' ? A na czym Ty opierasz swoją wiedzę w tym zagadnieniu ?
Trochę dokładniej np
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Guz
Wycinek jego audycji z gender ~1h 20minut 9MB (aac) https://www.dropbox.com/s/4lnq64t4n3e15vf/...okonczone24.m4a
Temu, że nie trzeba wyliczać każdego tumana, mniejszego i większego, gdy się wymieni jednego jako przykład. Oko, nawet gdyby nie powiedział jednego słowa o gender, lub o swoich poglądach, nadal by się nadawał, więc dlaczego akurat ktoś miałby wspominać o Środzie? To tak głupie pytanie, że aż wypadałoby zapytać, dlaczego nie Soplic?
Jakbym ci powiedział, że pieprzysz bzdury, to też zaczniesz pleść, że Środa więcej? Co to wnosi do dyskusji?
Kolejna ideologia daleka od nauki.
W praktyce: Norweski komik bada gender.
https://www.youtube.com/watch?v=5oGL7njQwrg
Wypominasz ks Oko 'brednie' ? A na czym Ty opierasz swoją wiedzę w tym zagadnieniu ?
Trochę dokładniej np
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Guz
Wycinek jego audycji z gender ~1h 20minut 9MB (aac) https://www.dropbox.com/s/4lnq64t4n3e15vf/...okonczone24.m4a
Panie Piotrze Gontarczyk, czy mógłby Pan adoptować bv6t7 ?
Co do Reala zgłosiłeś ten problem obsłudze sklepu bądź napisałeś gdzieś indziej?
Napoje robione sa z zageszczonego syropu, ilosc syropu jaka idzie do danego napoju ustawia sie w maszynie, tak samo jest z iloscia CO2.
Odnosnie artykulu to autor szuka chu... do du.. bo gdyby byl glodny to by zjadl i nie pierdolil glupot na necie. Jak trzeba byc naiwnym zeby pojsc do baru fast food kupic tani zestaw i pozniej narzekac na jakosc? Chcesz dobrze zjesc to zaplac 150zl w restauracji, a nie 15zl w fast food. Proste? A te komentarze na temat gustu Polakow to sa ponizej krytyki.
Szkoda ze pod artykulem nie mozna dac -1, bo na tyle zasluguje.
haha jasne - i dowiedli tego słynni amerykańscy naukowcy
Najzdrowsze są jabłka dla przemysłu, ale wtedy mało które jabłko jest bez skazy. Na rynek konsumencki muszą być piękne i swoją dawkę oprysków muszą przyjąć. Zapytaj sadownika.
'Organizacja Enviromental Working Group przebadała 50 najpopularniejszych warzyw i owoców pod względem zawartości reszt pestycydów z rożnych grup. Następnie uszeregowano je w kolejności od najbardziej 'zatrutych' do najmniej szkodliwych. Owoc, który znalazł się na pierwszym miejscu niechlubnej listy może być dla większości zaskoczeniem – jest to… jabłko. Następne w kolejności są: truskawki, winogrona, seler, brzoskwinie, szpinak, słodka papryka, nektarynki, ogórki i ziemniaki. Idąc z kolei od dołu listy, najmniej zanieczyszczone są: słodka kukurydza, cebula, ananas, awokado, kapusta, zielony groszek, papaja, mango, szparagi, bakłażan'
@cdarek
Tysiące zatruć pałeczką okrężnicy w Niemczech nie było spowodowane przez przydomową uprawę.
Mam przykłady z życia jak grupa ludzi po zjedzeniu owoców prosto z sadu mieli kłopoty zdrowotne po godzinie.
Mam sady w okolicy, chodziłem na zbiórki owoców. Wiem jak wyglądają przed zerwaniem. Jak ktoś je takie nie myte, robi to na własna odpowiedzialność.
W Niemczech opryskuje się owoce w okresie dojrzewania po każdym deszczu.
Nigdy nie kupujcie owoców/warzyw z Niemczech, Holandii itp. Jak polskie za drogie to poczekać na sezon.
Szkoda ze pod artykulem nie mozna dac -1, bo na tyle zasluguje.
Ludziom takim jak powerzx wydaje się, że jak coś jest fast foodem, to od razu musi być złe i już wtedy nieważne jest jak złe to jedzenie jest. Ale w rzeczywistości chodzi o spełnianie pewnych standardów. Cola z brudnej wody będzie gorsza niż cola z wody odpowiednio czystej. Kurczak z nadpsutego mięsa, usmażony w głębokim oleju będzie znacznie gorszy niż świeży kurczak z głębokiego oleju. Fast food ze starym, wielokrotnie przypalonym tłuszczem będzie znacznie gorszy niż fast food z często zmienianym olejem.
To, czy człowiek spożywa jedzenie przygotowane zgodnie z takimi standardami ma raczej znacznie większe znaczenie dla jego zdrowia, niż to czy je fast food, czy stołuje się w wykwintnych restauracjach.
'Organizacja Enviromental Working Group przebadała 50 najpopularniejszych warzyw i owoców pod względem zawartości reszt pestycydów z rożnych grup. Następnie uszeregowano je w kolejności od najbardziej 'zatrutych' do najmniej szkodliwych. Owoc, który znalazł się na pierwszym miejscu niechlubnej listy może być dla większości zaskoczeniem – jest to… jabłko. Następne w kolejności są: truskawki, winogrona, seler, brzoskwinie, szpinak, słodka papryka, nektarynki, ogórki i ziemniaki. Idąc z kolei od dołu listy, najmniej zanieczyszczone są: słodka kukurydza, cebula, ananas, awokado, kapusta, zielony groszek, papaja, mango, szparagi, bakłażan'
Smacznego, jak będziesz jadł niepryskane ziemniaki. Wygląda na to, że nie zdajesz sobie sprawy, po co się robi opryski. To nie jest wielki plan otrucia ludzi i poprawy samego wyglądu owoców i warzyw, tylko zlikwidowanie realnych chorób i szkodników. Jak się tego nie zrobi, to nie otrzymujesz zdrowej żywności, tylko zniszczoną w inny, nawet bardziej szkodliwy sposób.
To, że gdzieś tam widziałeś, jak ktoś dostał sraczki po zjedzeniu owoców z sadu, nie znaczy, że masz dowód na szkodliwość oprysków, tylko co najwyżej na głupotę ludzi. Tak się może zdarzyć, gdy owoce są niemyte. Problem ze środkami chemicznymi używanymi do oprysków polega na tym, że można iść 'zjeść' bardzo dużo i efekty nie są natychmiastowe, a nie na tym, że kogoś boli brzuch.
Nie ucz ojca dzieci robić.
1. W pierwszej kolejności dowodziłem że kupno warzyw od specjalisty nie jest wyrazem rozsądku. Nazwałbym to koniecznością. Dlaczego? Profesjonalizm specjalistów nie polega na produkcji zdrowej żywności a na rentownej produkcji. Jak komuś opłaci się dać 5x więcej środków ochrony roślin a jabłko zamiast na sok po 10gr sprzeda do marketu po 1zł to wybierze tę drugą opcję.
I uwierz mi że ktoś taki nie da z tego samego drzewa jabłek swoim dzieciom.
2. Nie jest problemem stosowanie środków ochrony roślin/ nawozów, lecz ich nadmierne wykorzystanie.
3. Niepryskane ziemniaki szkodzą? Najwyżej nie wyrosną duże jeśli zaatakuje stonka bądź zaraza. W restauracjach kiedyś takie małe były w modzie.
Dziś wszystko idzie w stronę przemysłowej produkcji niestety. Jedyna jakością o jaką się dba to wygląd bo ludzie oczami kupują.
Nie ucz ojca dzieci robić.
1. W pierwszej kolejności dowodziłem że kupno warzyw od specjalisty nie jest wyrazem rozsądku. Nazwałbym to koniecznością. Dlaczego? Profesjonalizm specjalistów nie polega na produkcji zdrowej żywności a na rentownej produkcji. Jak komuś opłaci się dać 5x więcej środków ochrony roślin a jabłko zamiast na sok po 10gr sprzeda do marketu po 1zł to wybierze tę drugą opcję.
I uwierz mi że ktoś taki nie da z tego samego drzewa jabłek swoim dzieciom.
W pierwszej kolejności pisałeś, że można jeść jabłka prosto z drzewa w przydomowej hodowli, bo nie boli od nich brzuch.
Rolnik nie ma bladego pojęcia o szkodliwości oprysków, ponad to, co wie z instrukcji. Może sobie dawać i nie dawać swoim dzieciom, nic z tego nie wynika. Może nawet zawiązać sobie wstążeczkę na uroki na traktorze, jak mu się tak podoba.
2. Nie jest problemem stosowanie środków ochrony roślin/ nawozów, lecz ich nadmierne wykorzystanie.
Oczywiście, tylko tego nie da się poznać gołym brzuchem. Ludzie nie odczuwają żadnych dolegliwości po zjedzeniu zwykłych jabłek z marketu, inaczej w ogóle by tego nie kupowali. Myślisz, że w tym fast foodzie po godzinie bolał ich brzuch?
3. Niepryskane ziemniaki szkodzą? Najwyżej nie wyrosną duże jeśli zaatakuje stonka bądź zaraza. W restauracjach kiedyś takie małe były w modzie.
Zjadasz ziemniaki z zarazą? Brzuch nie boli? No to pewnie wszystko jest w porządku.
Dziś wszystko idzie w stronę przemysłowej produkcji niestety. Jedyna jakością o jaką się dba to wygląd bo ludzie oczami kupują.
True, ma ładnie wyglądać. Znajoma siedzi w Brukseli, mówi, że tam warzywa i owoce wyglądają jak z obrazka, ale ich smak można o kant ch*** potłuc. Z pieczywem jest historia podobna. Nie ma dziewczyna tendencji do przesady i podobno nie jest odosobnionym przypadkiem, jej polscy znajomi mają tak samo. Jestem w stanie w to uwierzyć.
PS. Jeszcze jeden komentarz do artykułu odnośnie postarzania produktów. Znany jest przypadek pewnej firmy (dwuliterowej marki) produkującej drukarki, która celowo montowała chipy do swoich drukarek - zaprogramowane na określony czas funkcjonowania. Więc byłbym ostrożny z ironizowaniem i wyrokowaniem w tej kwestii.
Dziś wszystko idzie w stronę przemysłowej produkcji niestety. Jedyna jakością o jaką się dba to wygląd bo ludzie oczami kupują.
True, ma ładnie wyglądać.
To tak, jak ze zdjęciami na Facebooku
Uwaga definicja polskiego wiesniaka: czesto mieszkaniec miasta, czlowiek ktory za wszelka cene proboje pieknie wypasc, zyje by sie popisac - panicznie boi sie zeby przypadkiem nie bylo cos nie tak 'bo cala wies patrzy' polski wieniak czesto poswieca swoje zycie byle tylko 'pieknie wypasc' - Uwaga polskie wiesniactwo jest szkodliwe czemu? bo powoduje spoleczna psychoze, zwieksza ilosc zaburzen psychicznych, spoleczenstwo jest bardziej zakompleksione, przelekniete, radio maryjne, zburaczale ogolnie szkodliwe, same negatywne cechy wynikaja z tego popisywania sie i przerazenia zeby przypadkiem nie wypasc niezbyt cudownie. Sam kiedys bylem mega wiesniakiem ale jak sie skapowalem jak wiele zla to rodzi jak niszczy psyche powoduje ze czlowiek staje sie takim zburaczalym szkodliwcem robie wszystko zeby trzymac sie jak najdalej od tego i byc jaknajblizszym anglikom szwedom - bylem pare razy w szwecji i naprawde polskie buraki przez te cechy superpopisywania sie i wynikajacego z tego zakompleksienia , braku pewnosci siebie wyrozniaja sie z tlumu i to ludzie nie zdaja sobie sprawy ale polacy na zachodzie wyrozniaja sie wlasnie dlatego ze na poczatku tej calej piramidy polskiego buraka jest ten mechanizm wsi wpojonej do lba 'zeby pieknie wypasc bo wies patrzy' co ciekawe jednym z objawow tego robienia 'jak nalezy' jest klaskanie jak samolot wyladuje. Brawo buraki produkujcie dalej kwas i taplajcie sie w nim i potem patrzcie przerazonym wzrokiem na przechodniow na zachodzie. Dodam tylko ze jestem hetero ale nienawidze polskiej wsi bo to samo zlo.
Jeszcze dodam ze tacy ludzie ktorzy odwaznie stawiaja czola wiesniactwo i mowia co im pasuje robia co chca nie zwazajac na normy stworzone przez grupe malointeligentnych wychowankow stalina (nie krzywdzac nikogo) sa prawdziwymi herosami poniewaz znacznie przyczyniaja sie do poprawy jakosci spoleczenstwa, kiedys tego nie rozumialem ale jesli sie wyzbywamy popisywania na smierc i zycie i mowienia o sobie odwaznie tak jak jest, pokazuje sie innym ze mozna. A zminimalizowanie wiesniactwa niesie z soba wiele dobrych rzeczy - mniej klaskania w samolotach, mniej wrzeszczacych kiboli na ulicach, mniej przelekniecia, despresji w firmach wieksza wydajnosc pracy, duzy spadek ilosci samobojstw, mniej samotnych kawalerow (ktorzy sa samotni bo 'nieladnie"
1.'W pierwszej kolejności pisałeś, że można jeść jabłka prosto z drzewa w przydomowej hodowli, bo nie boli od nich brzuch.'
No bo nie boli
2. 'Oczywiście, tylko tego nie da się poznać gołym brzuchem. Ludzie nie odczuwają żadnych dolegliwości po zjedzeniu zwykłych jabłek z marketu, inaczej w ogóle by tego nie kupowali. Myślisz, że w tym fast foodzie po godzinie bolał ich brzuch?'
No właśnie bez mycia poznasz, nie zawsze ale jednak. I tu jest różnica między uprawami. Napisałem nieprawdę? Jak są szkodliwe związki na skórce to są i w środku.
Jak mnie boli brzuch po owocach to śmiem domniemywać że ktoś przesadził z 'chemią'
3. 'Zjadasz ziemniaki z zarazą? Brzuch nie boli? No to pewnie wszystko jest w porządku.'
Ziemniaki się sortuje. Zaraza przeważnie atakuje łodygi i liście. Jak ziemniak jest nie taki jak powinien być to jest odrzucany. Taką filozofie mają rolnicy z wstążkami na traktorze
Po opryskach też nie masz 100% wolnej uprawy od zarazy.
Zdrowia życzę i bogatej kuchni.
Jakiś czas temu szukałem ketchupu żeby było jak najmniej konserwantów, jak na złość większość w sklepie to były z kotlinu bądź zależne i wszędzie lista różnych E-
obok stał jeden z logiem Maca i na odwrocie żadnych konserwantów.
No i tu złość kupić nasz z konserwantami czy Macdonalda bez i napchać mu kabzę moimi polskimi złotówkami
No właśnie bez mycia poznasz, nie zawsze ale jednak. I tu jest różnica między uprawami. Napisałem nieprawdę? Jak są szkodliwe związki na skórce to są i w środku.
Jak mnie boli brzuch po owocach to śmiem domniemywać że ktoś przesadził z 'chemią'
Tak, to nie jest prawda. Od jedzenia brudnych owoców często może rozboleć brzuch. Od jedzenia pryskanych nie dzieje się bezpośrednio nic. Tylko dlatego, że opryski są szkodliwe, nie oznacza automatycznie, że wykryjesz to swoim brzuchem.
Po opryskach też nie masz 100% wolnej uprawy od zarazy.
Zdrowia życzę i bogatej kuchni.
Sortuje się byle jak, dlatego zawsze część zostaje uszkodzona i ostatecznie na uprawie niepryskanej ludzie mają większą szansę zjeść coś niezdrowego.
Jakiś czas temu szukałem ketchupu żeby było jak najmniej konserwantów, jak na złość większość w sklepie to były z kotlinu bądź zależne i wszędzie lista różnych E-
obok stał jeden z logiem Maca i na odwrocie żadnych konserwantów.
No i tu złość kupić nasz z konserwantami czy Macdonalda bez i napchać mu kabzę moimi polskimi złotówkami
To co piszesz nie ma racji bytu.
To takie typowe wiejskie gusła, nie mające wiele wspólnego z prawdą.
Dużo E było?
A wiesz, że najzwyklejsze jabłko ze wsi zawiera:
E306, E101, E300, E570
O miedzi, manganie, chlorkach i barwnikach nie wspominam.
Proponuję nie jeść jabłek, bo zawierają E, a E to zło i konserwanty... Chłopie, nie masz na ten temat bladego pojęcia. E to także naturalne substancje, ponadto w keczupie z McD numerki zostały zastąpione pełnymi nazwami, ale naiwny konsumencik tego nie zauważył i opowiada jaki to zdrowy produkt kupił. Ani jedno, ani drugie.
Typowe objawy zatrucia małymi dawkami pestycydów to:
- złe samopoczucie, ogólne osłabienie
- bóle i zawroty głowy
- nudności, wymioty
- bóle brzucha, biegunka
- niepokój, pobudzenie
- ślimotok, łzawienie
- zlewne poty (rzadziej)
Wśród najczęstszych dodawanych substancji szkodliwych możemy zaliczyć:
PESTYCYDY- najczęściej wykorzystywane środki ochrony roślin, dzięki czemu owoce i warzywa rosną większe, wyglądają na zdrowsze i atrakcyjniejsze. Niestety nawet niewielkie ilości pestycydów pozostające na powierzchni roślin, mogą negatywnie odbyć się na naszym zdrowiu. Najgroźniejsze jest ich działanie mutagenne czyli rakotwórcze. Wykazują również silne działanie alergizujące. Najszybciej zmiany można zaobserwować na skórze. Dodatkowo wpływają negatywnie na układ nerwowy oraz krwionośny. Jedyną metodą zminimalizowania warzyw i owoców, które magazynują najwięcej pestycydów jest kupowanie żywności ekologicznej oraz obieranie ich grubo ze skórki.
O ironio obierać grubo jabłka, które mają najwięcej witamin pod skórką.
A co z brzoskwiniami których skórka idealnie zatrzymuje wszelkie substancje na swojej powierzchni. Min. brzoskwiniami zatruli się moi znajomi.
Nie teoretyzuj już z tymi ziemniakami. Zaraza szkodzi roślinom, nie ludziom. Ziemniaki się gotuje przed zjedzeniem. I jeśli komuś coś będzie to raczej z obecności solaniny. Chyba że jadasz zgniłe ziemniaki i zgniłe jabłka.
Od dwóch lat jem tylko kupne ziemniaki. Jeden worek na pięć spełnia moje oczekiwania.
Niestety ale lepsze u mnie w gospodarstwie jadały świnie.
No ale w życiu nie można mieć wszystkiego.
Z mojej strony to koniec dyskusji.
E- napisałem w skrócie, ale to były chyba te benzo coś tam sodu itd.
Trzeba by do sklepu skoczyć i porównać.
W szkole uczyli mnie że jeśli ilość konserwantów jest poniżej ustalonego progu to można pisać że produkt jest bez konserwantów. Inaczej produkt 'bez konserwantów' miałby datę ważności 3 dni a nie 2 tygodnie.
Ale to pewnie autor blogu więcej może na ten temat powiedzieć.
Mi smakuje włocławski ze słoika a tam jest 150 g pomidorów na 100g produktu.
TEn tekst by sie nadal do filmu konopielka. Autor tym zdaniem spowodowal ze polskie kozy zaczely same beczec, kolega widze jedna z tych kozek. Ale serio dzieciaku walcz z tym wiesniactwem i zacofaniem ktore masz zakorzenione jak widac po tym co piszesz, poczytaj podedukuj sie, wcale nie jestes skazany na to zeby cale zycie byc takim burakiem mozesz to zmienic a zobaczysz swiat stanie sie lepszym.
Typowe objawy zatrucia małymi dawkami pestycydów to:
Małymi to znaczy jakimi? Gdyby to, co piszesz, było prawdą, to ludzie by skręcali się z bólu na ulicach. To kompletne bajki, wypisujesz objawy zatrucia jakie mogą nastąpić jak ktoś komuś naleje mają dawkę pestycydu do gardła, a nie taką z jabłka.
Jaki jest w ogóle sens wklejać takie mądrości z precelków?
Nie teoretyzuj już z tymi ziemniakami. Zaraza szkodzi roślinom, nie ludziom. Ziemniaki się gotuje przed zjedzeniem. I jeśli komuś coś będzie to raczej z obecności solaniny. Chyba że jadasz zgniłe ziemniaki i zgniłe jabłka.
Tak to jest, jak komuś wystarcza wygląd - nie są zgniłe, zaraza nie jest chorobą ludzi, więc wszystko jest ok
Pomijając kwestie ideologiczne - mógłbyś, zwłaszcza dając takie rady, popracować nad interpunkcją? Tragicznie się Twoje wypowiedzi czyta.
TEn tekst by sie nadal do filmu konopielka. Autor tym zdaniem spowodowal ze polskie kozy zaczely same beczec, kolega widze jedna z tych kozek. Ale serio dzieciaku walcz z tym wiesniactwem i zacofaniem ktore masz zakorzenione jak widac po tym co piszesz, poczytaj podedukuj sie, wcale nie jestes skazany na to zeby cale zycie byc takim burakiem mozesz to zmienic a zobaczysz swiat stanie sie lepszym.
Idąc Twoim tokiem rozumowania, każdy kto nie toleruje homoseksualistów jest zacofanym wieśniakiem? Widocznie skrzywdził Cię kiedyś wieśniak, teraz masz paniczny strach i własne kompleksy, próbujesz dowartościować się w internecie. Może sam jesteś ze wsi, uciekłeś do miasta i czujesz się lepszym?
A co ma ksenofobia z tolerancją? Znaczenie słów ci się pomyliło, pewnie przyczyna leży w zakompleksionej postawie poznawczej. I gdyby nie te kompleksy, nie miał byś takiego ciśnienia aby popisać się wiedzą.
Wieśniak, zarówno jak mieszczuch mogą być synonimem słowa głupek. Ale wieśniak, czyli mieszkaniec wsi wie, że aby krowa dawała mleko, żeby był cielak musi być pokryta przez byka. Tak samo knur musi kryć maciorę, aby nowe wieprzki do tuczenia były. Jeśli zwierzaki będą miały inne ciągotki, to szybko staną się obiadem również dla mieszczucha.
W przypadku ludzi tak postąpić nie można, bo są ludźmi. Dlatego się ich toleruje, ale akceptacji próżno mogą oczekiwać.
Taki wieśniak jest szczery i mówi prosto z mostu, że to jest złe. Mieszczuch jest za to zakłamany, zachowuje swoje przemyślenia dla siebie i udaje, że jest lepszy wskazując wieśniaka palcem wyzywając go od zakompleksionych ksenofobów.
I kto jest głupkiem, wieśniak czy mieszczuch?
2. Jeśli nie umiesz dyskutować na drażliwe tematy bez obrażania drugiej osoby, to nie dyskutuj na nie.
3. Mój wcześniejszy post, choć na taki teraz wygląda nie jest o tobie. To że swoją odpowiedzią idealnie się w niego wpasowałeś, to pewnie tylko zbieg okoliczności, przypadek.
pomijam już fakt że podobnie jak coca cola także pepsi po kryjomu podmienia cukier na jakieś gówno które walą do light
nie tykam tego chemicznego syfu (light) bo to tylko szkodzi na zdrowie
cukier jest znacznie zdrowszy oczywiście z umiarem
Angliku, kozo, wszystko zjesz?
podną knajpę do oazy znalazłem np. w turystycznie drogim Sopocie tuż przy molo..smacznie elegancko kulturalnie i tanio 18zł za zestaw obiadowy ful wypas..
brakowało tylko kuszącego napisu KFC lub zachodnio brzmiąco Mc Donalds
- tłum nastolatek i chłopaków szaleje
W okolicy mam knajpe wiejskie jadło z której w sezonie trudno dodzwonić się bo się dwa miasta stołują - namiary z pierwszej ręki pracuje z kimś kto zna właściciela i wie skąd ten kupuje mięso nie jakieś tam zmielone resztki z glutem żeby się trzymało w formie kotleta i cukier z kwasem fosforowym do popitki dań polanych syropem glukozowo fruktozowym...z kfc, polaku kozo - jeśli takie kfc czy mc donalds funkcjonuje podobnie jak np. firmy z branży informatycznej typu. Sage to wcale się nie dziwie że jakość leci na łeb
przede wszystkim transferujemy zyski do uk, a tam wiadomo..5x więcej się zarabia, 5x droższa waluta więc i wymagania większe więc i ceny za usługi koszmarne, więc pokusa żeby ciąć koszta - pierwszorzędna, no i mamy kozy stołujące się w knajpach 'pierwszej jakości'...ale poza granicami bo u nas lejące breje zamiast coli
jeśli chodzi o kontrowersyjne 'mój chłopak' gdyby nie wspomnienie księdza oko(a musze sprawdzić kto to) i wypowiedzi w komentach, można by pomyśleć - no big deal, zamiast napisać 'młody' napisał mój chłopak bo widocznie młody wyrasta i tatuś jest dumny z syna - wygląda jednak że to typowa dla Vegi 'prowokacyjka'
- umiejętność opanowana latami doświadczeń
ale czym się tu podniecać? nie rozumiem
dlatego w rodzinie mamy wędzarkę, elektryczna, automatyczna, zużywa bardzo mało trocin, mięso jest smaczne i nie ślizga się jak inne ścierwo po 2 dniach w lodówce
A co ma ksenofobia z tolerancją? Znaczenie słów ci się pomyliło, pewnie przyczyna leży w zakompleksionej postawie poznawczej. I gdyby nie te kompleksy, nie miał byś takiego ciśnienia aby popisać się wiedzą.
Wieśniak, zarówno jak mieszczuch mogą być synonimem słowa głupek. Ale wieśniak, czyli mieszkaniec wsi wie, że aby krowa dawała mleko, żeby był cielak musi być pokryta przez byka. Tak samo knur musi kryć maciorę, aby nowe wieprzki do tuczenia były. Jeśli zwierzaki będą miały inne ciągotki, to szybko staną się obiadem również dla mieszczucha.
W przypadku ludzi tak postąpić nie można, bo są ludźmi. Dlatego się ich toleruje, ale akceptacji próżno mogą oczekiwać.
Taki wieśniak jest szczery i mówi prosto z mostu, że to jest złe. Mieszczuch jest za to zakłamany, zachowuje swoje przemyślenia dla siebie i udaje, że jest lepszy wskazując wieśniaka palcem wyzywając go od zakompleksionych ksenofobów.
I kto jest głupkiem, wieśniak czy mieszczuch?
Brak tolerancji wynika najczęściej z ksenofobii i to jest związek między tolerancją i ksenofobią.
Chodź, zamiast używać takich słów jak 'mieszczuch' czy 'wieśniak', lepiej używać słowa 'kołtun' i 'kołtuństwo', w ten sposób obraża się tylko zamierzone osoby a nie przypadkowych mieszkańców miast i wsi.
Dobre słowo to też 'bigot', 'faszysta' oraz 'fanatyk religijny'.
Bigot, to trudne i zarozumiałe słowo, bo używający go w stosunku do drugiej osoby stawia się w roli sędziego zarzucając osobie tak nazywanej fałszywość. Jeśli ze słowem 'bigot' nie ma jednoznacznych dowodów na bigoterię, to osoba wyzywająca staje się automatycznie kłamcą, najczęściej z zawiści.
Faszyzm - słowo skrzywdzone i wykrzywione przez lata przez komunistycznych władców. Faszystów było wielu w różnych krajach i nie byli mordercami. Ale czym się charakteryzowali ci mordercy - czyli faszyzm niemiecki. Był to lewicowy i neopogański nacjonalizm, gdzie główne idee pochodziły wprost z 'Mitu XX wieku' Rosenberga. Ale wracając do samej propozycji obelgi, to zanim się użyje słowa 'faszyta' to warto dokładnie wiedzieć czym był faszyzm. A tu się kłania trochę kopania, bo przez lata starannie to ukrywano. Niemiecki faszyzm od komunizmu bolszewików opierał się na etatyzmie, u bolszewików był kolektywizm. Co do reszty praktycznie możesz postawić znak równości. O widzisz, rozszerzyłem ci arsenał obelg, jeśli nie chodzi o sprawy gospodarcze to jako synonimu do słowa faszysta możesz użyć komunista.
Ostatnia obelga ''fanatyk religijny'', nie jest obelgą. Jest wręcz komplementem, no bo co to oznacza dla osoby wierzącej, tylko to że jest głęboko wierząca. W religii nie ma miejsca na trochę, tylko na coraz więcej. Ale cóż, dla ateistów osoba głębokowierząca jest gorsza od osoby o słabej wierze. To jest fanatyk, a w rzeczywistości próba narzucenia swojego lewacko-ateistycznego światopoglądu jako jedynego właściwego i poprawnego. Czym to się różni od faszyzmu? Niczym, przecież już wcześniej napisałem że praktycznie faszyzm=komunizm.
A teraz na zdanie w którym jest tyle sensu... Nie wiem jaki skrzywdzony umysł je wymyślił, ale przez ludzi powiązanymi z IT wręcz nie przystoi jego powtarzanie.
''Brak tolerancji wynika najczęściej z ksenofobii''
Czym jest ksenofobia - jest to strach przed obcymi. Co może wynikać że strachu, co jest powiązane ze strachem? To że ktoś może być odważny i się nie bać, lub być delikatnie mówiąc strachliwym, czyli być tchórzem. Takie są powiązania ze strachem - fobią.
Tolerancja, jest konsekwencją braku akceptacji. Coś czego się nie akceptuje można tolerować lub nie. Nie da się tolerować lub nie tego co się akceptuje.
Aby czegoś się bać, czy mieć fobię, to trzeba to zaakceptować. Element wywołujący strach musi być rzeczywisty. Czyli tu nie ma miejsca na tolerancję, bo nie ma czego tolerować.
Czyli co czego czego może prowadzić xxxxfobia? Do przełamania strachu i zwalczania zagrożenia lub pogłębiania strachu.
Zdanie ''brak tolerancji wynika najczęściej z ksenofobii'' jest niczym innym jak próbą odwrócenia i projekcji własnych strachów na drugą stronę. Wynika ze strachu przed brakiem akceptacji i również brakiem tolerancji.
Odwrócenie tej zależności ma za sobą 'faszystowsko-komunistyczne' cele i ograniczenie ich decyzji oraz wolnej woli.
@up
''Czy wszystko już można nam wcisnąć?!''
Tak, wszytko. Brutalnie na temat. Dlaczego? Bo tych wymagających dla których należy się wysilać i podnosić jakość jest za mało, aby był sens zwiększać koszty. Ogólnie wolny rynek, bez narzuconych odgórnie regulacji i konsekwentnego ich przestrzegania to równanie w dół.
... zaopatrują się w tych samych sklepach, tych samych hurtowniach i jest ten sam syf.
Tak z czystej ciekawości gdzie kupujecie co i dlaczego.
co do tematu wpisu.
W MC z tego co wiem jest koncentrat cola/fanta.... i do tego jest woda gazowana, w KFC pewnie też. To, że jest light znaczy, że pewnie jest aspartan, a co to za g.... możecie sami sobie przeczytać
Dobrze też wiedzieć, że wybielasz faszyzm.
Twoje wytłumaczenie, że brak tolerancji nie jest brakiem tolerancji po prostu 'błyskotliwe'.
Dawno nie czytałem tekstu, który by tak manipulował definicjami.
Pomijając kwestie ideologiczne - mógłbyś, zwłaszcza dając takie rady, popracować nad interpunkcją? Tragicznie się Twoje wypowiedzi czyta.
Nie chce mi sie, nie czytaj ich. Nie tak serio pisze bezwzrokowo i interpunkcja wytraca mnie z rytmu fakt olewam to. Jesli ktos jest zbyt wrazliwy na to to trudno lepiej niech ignoruje moje wpisy.
A i jeszcze zauwazylem taka zagadke maja ludzie czy te matchmakingi najwiekszych wot lol sa na biezaco moderowane? Moze troche info o kuchni matchmakingu?
PS do autora tekstu: Radzę nie kupować nic 'light', a zwłaszcza napojów. Aspartam jest znacznie gorszy od cukru. Zresztą samo obżeranie się w MD i 'wybielanie się' Colą Light jest trochę żałosne.
Serio odpowiadam: żywności o odczynniku pH kwasowym (w Coca Coli występuje m.in. trójprotonowy kwas ortofosforowy) nigdy nie przechowujemy w opakowaniach plastikowych. Aluminiowych zresztą też (może nawet tym bardziej). Szkło jest w takich przypadkach w pełni neutralne. Nie ma ch*ja we wsi, aby plastik nie reagował z taką żywnością. Szkło, ew. papier (nie z celulozy, a więc ten prawdziwy). Prosty eksperyment: ogórki małosolne/kiszone zrobione w słoiku ze szkła i takie same ogórki małosolne/kiszone zrobione w plastiku (butelce, torebce, whatever). Te drugie to zagrożenie dla zdrowia, niejadalne guano.